PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=134992}
5,4 11
ocen
5,4 10 1 11
Last of the Mohicans
powrót do forum filmu Last of the Mohicans

Na moją niską ocenę filmu rzutuje zapewne wiek. Gdybym miał 7-8 lat i żył w realiach PRL-u, gdzie ustrój rozpieszczał nas najpierw jednym, jedynym kanałem telewizji, do którego w końcu dołączył drugi – odebrał bym film entuzjastycznie. Pamiętam, że wówczas, po „odrobieniu lekcji” i rozegraniu obowiązkowego meczu z wrogą drużyną z bloku „z na przeciwka” siadając przed niezniszczalnym „Rubinem” oglądałem niemal każdy film serwowany przez pojedynczy kanał TV (chyba, że film był „dla dorosłych”, więc rodzice mnie przeganiali).
Gdybym wówczas obejrzał omawianą wersję „Ostatniego Mohikanina” prawdopodobnie podobałaby się mi tak dalece, że przez następny tydzień wrażenia z seansu stały by się tematem rozmów z rówieśnikami podczas przerw między lekcjami.
Niestety.
Film obejrzałem teraz. Z perspektywy 40-latka plus, który zna już większość innych ekranizacji słynnej książki Coopera i – na temat zekranizowanych wydarzeń posiada dodatkowo pewną wiedzę, ocena wypada fatalnie.
To chyba jednak najgorsza wersja jaką dotąd dane mi było oglądać.
To, że wiele rzeczy się tam całkowicie rozmija z treścią książki to jedno. Do takiej, „własnej” interpretacji ma w szerokim zakresie prawo każdy reżyser, czy scenarzysta.
Natomiast dla kilku innych rzeczy w filmie doprawdy trudno znaleźć wytłumaczenie.
Kto pozwolił na wybranie tak „ubogiej” scenerii, w której rozgrywa się akcja filmu?
Próżno tu szukać obrazu i klimatu gęstej, dziewiczej puszczy. Cały czas bohaterowie przemykają i walczą w jakimś otwartym, rzadko porośniętym terenie z rachitycznym drzewostanem co piekielnie mi przeszkadzało kontrastując z tym, co wiem z książki i z innych ekranizacji. Wszędzie odkryte pola i rzadko rozrzucone drzewka, głównie brzozy.
Sprawia to fatalne wrażenie.
Postacie Maguy oraz Sokolego Oka, arcyważne dla całości opowiadanej historii wzbudzają szczególnie mieszane uczucia.
Pierwszy jest jak wycięty z taniego komiksu: o muskulaturze kulturysty i skórze tak różowej, jakby wychowano go na Islandii. Przypomina łysego troglodytę ze Skandynawii, natomiast daleko mu do obrazu przebiegłego Hurona stworzonego przez Coopera.
Sokole Oko – gdy walczy przed oczami staje mi finałowa walka Leonsia z serialu „Niewolnica Isaura”. Nie specjalnie chce mu się biegać, zadawać ciosy, czołgać, czy skakać co w filmie bije po oczach. Najlepiej prezentuje się w jednym z ujęć filmu, gdy odpoczywa znajdując się na terenie wrogich Indian: pozycja „na zrelaksowanego leniucha” z nogą na nodze i ździebełkiem trawki nonszalancko żutym w zębach. A co mu ktoś zrobi? Przecie to Sokole Oko. Nikt nie podskoczy…
Nie będę już tracił czasu na dalsze opisy.
Film prosty, zrobiony minimalnym nakładem środków, momentami wręcz groteskowy. Warsztatowo odfajczony.
Można by rzecz usprawiedliwiać, że tak kręcono filmy w latach 70., ale to marna wymówka jeśli przypomnimy inne wersje, wcześniejsze i z tego samego okresu, które w miarę trzymają poziom.

Podsumowując: odradzam, szczególnie fanom rozpieszczonym przez świetną ekranizację Michaela Manna, czy nawet nie najgorsze wersje z lat 30-tych
http://www.filmweb.pl/film/Ostatni+Mohikanin-1936-132599

Jak dla mnie zaledwie 3/10.
Na koniec mały rodzynek: z zaskoczeniem odnotowałem w jednej z pomniejszych ról (dokładniej jako wiarołomnego gen. Webba) Whita Bissela, który przyjął ofertę pokazania się w epizodzie na początku filmu.

pzdr,
jabu

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones