Zdjęcia Spinottiego i muzyka Jonesa zawsze mnie rozkładają... Na dodatek ten Danie Day Lewis. I pomyśleć, że dawne i słusznie minione lata temu pisałem pracę dyplomową z "Pięcioksięgu..." J. F. Coopera. Film kocham, choć jest dość luźną adaptacją. Dziękuję Panie Mann.