Po pierwsze to również obejrzałem ten film ze względu na Laurie Holden, a po drugie nie jest to aż taka zła produkcja. Moim zdaniem, jak na standardy telewizyjne to jest nawet bardzo dobra. Odwzorowanie czasów jest tutaj na duży plus, fabuła mimo kilku zgrzytów i naiwnych zagrań trzyma się logicznego toku wydarzeń, a co za tym idzie ma zachowany ciąg przyczynowo-skutkowy, a i sami bohaterowie nie są tacy płascy i monotematyczni jak to zwyczajnie bywa w tego typu projektach. Sceny walk też dość dobrze, ku mojemu zdziwieniu, zrealizowane co jest elementem którego tylko ze świecą szukać w niskobudżetowych filmach. Można by się tylko przyczepić do aktorstwa. Dilon niestety ale wyszedł bardzo słabo, jednakże nie jest on oscarowym aktorem więc jestem w stanie przymknąć na to oko. Czego jednak nie jestem w stanie wybaczyć, to wyjątkowo poprawna gra Laurie Holden. Kiedy do tej pory świeciła triumfy czy to w Majestic czy to w Mgle, tak tutaj jakoś jej nie szło. Miała kilka momentów podczas których w myślach przywoływałem sobie "O mój Boże", na całe jednak szczęście później się reflektowała. Mam jednak nadzieję iż jest to tylko jeden z jej gorszych występów. Ogólnie film dostaje ode mnie 6/10.